Techniki manipulacji psychologicznej/Polityka stada

Z Wikibooks, biblioteki wolnych podręczników.

Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele. Walter Lippmann

Jak działa polityka stada[edytuj]

Polityka stada określa sposób, w jaki wybieramy, czy coś, czego doświadczamy jest poprawne czy też takim nie jest. Ma to szczególne znaczenie przy ocenie poprawności, czy też stosowności zachowań i działań - będziemy takowe uważać za poprawne i właściwe o tyle, o ile mamy styczność z innymi ludźmi, zachowującymi się w taki sposób. Jakkolwiek trywialnym nie byłoby dane zachowanie, wiedzę o tym, czy jest ono stosowne, czerpać będziemy z obserwacji zachowania większości.

W stadzie znika indywidualność oraz maleją nasze zdolności do obiektywnej oceny sytuacji.

Ciekawym przykładem jest tutaj klaka, gdzie opłacani aktorzy inicjują owację dla występu i tzw. śmiech z puszki, będący tłem praktycznie każdego serialu komediowego. Producenci takowych seriali doskonale wiedzą, że taki sztuczny, odtwarzany w tle śmiech podnosi humorystyczną wartość oglądanych obrazów w oczach widzów. Oczywiście takie "pójście na skróty" w ocenie zachowania w wielu przypadkach uchroni nas od błędów czy potknięć. Ma to jednak swoje złe strony, tak jak właśnie w przypadku puszkowanego śmiechu, gdy podświadomie oceniamy, czy coś jest śmieszne czy też nie, właśnie słysząc odtwarzany z taśmy dźwięk śmiechu! Poprzez politykę stada narażeni jesteśmy na manipulacje ze strony ludzi, potrafiących to wykorzystać.

Wygląda na to, że za postępowaniem według polityki stada kryje się także silna potrzeba przynależności do grupy, a ostracyzm społeczny wywołuje strach.

Przykłady wpływu polityki stada[edytuj]

Twórcy reklam przodują w umieszczaniu w swoich dziełach różnych informacji, mających przekonać nas o tym, że dany produkt czy usługa jest ceniona przez rzesze klientów i konsumentów. Wystarczy wziąć pod lupę pierwszą z brzegu reklamę, np. telewizyjną, która mówi np. o wzrastającej sprzedaży produktu, wymienia nazwiska ludzi, którzy produkt stosują i zachwalają, pokazuje dane statystyczne na temat wielkich rzeszy stosujących dany produkt/usługę.

Tłum ludzi na festiwalu "Das Fest" w Karlsruhe w 2005 r.

Interesującymi przykładami wpływu polityki stada na ludzi są metody leczenia psychicznych schorzeń i eliminacji niepożądanych zachowań. Niektórzy badacze eliminowali lub co najmniej łagodzili u dzieci objawy lęku przed psami, pokazując im filmy, na których inne dzieci bawiły się z tymi zwierzętami. Okazało się, że najskuteczniej działały te filmy, na których ze zwierzęciem bawiła się większa liczba dzieci. [1]

Niestety zależność owa działa w obie strony i istnieje także ciemna strona konsekwencji oglądania przez dzieci obrazów przesyconych agresją i przemocą - najzwyczajniej mogą one budować w nich przekonanie, iż jest to właściwa forma zachowania.

Niektóre doświadczenia pokazują również, jak obserwacja człowieka dzielnie znoszącego ból odczuwany pod wpływem elektrycznych szoków, wpływała na złagodzenie odczuć u obserwatora, przy czym nie chodziło tutaj jedynie o zmniejszenie odczuć subiektywnych, ale także i psychofizycznych miar wrażliwości czuciowej, elektrycznego przewodnictwa skóry czy tempa akcji serca! [2]

Niepewność dźwignią polityki stadnej[edytuj]

Okazuje się że znacznie bardziej skłonni do uległości wpływom społeczeństwa jesteśmy wtedy, gdy odczuwamy niepewność a sytuacja jest dwuznaczna. Prowadzi to w konsekwencji do nieuniknionego zjawiska, zwanego niewiedzą wielu, gdyż inni także i w nas poszukują wzorcowych zachowań. Zjawisko to tłumaczy częste przypadki społecznej znieczulicy, gdy to przykładowo cała miejscowa społeczność nie reaguje na przypadki agresji, przemocy u sąsiadów, czy znajdującym się w potrzebie przechodniom.

Niektóre doświadczenia pokazują wprost, że szanse udzielenia pomocy osobie poszkodowanej maleją, jeżeli istnieją inni świadkowie zdarzenia. Jeżeli mogących pomóc osób jest więcej, maleje bowiem osobista odpowiedzialność każdej z nich za udzielenie tej pomocy. Dlatego łatwiej ominąć leżącego na ławce człowieka, gdy mija go także wiele innych osób - każda myśli podobnie, że skoro inni nie pomogli, to ja także nie muszę. Najogólniej mówiąc chodzi o to, że w tłumie (czy też stadzie - co lepiej oddaje beznadziejność takiej sytuacji), nie reagujemy na sytuacje, na które zareagowalibyśmy będąc samymi.

Udowadnia to jednoznacznie seria eksperymentów zaaranżowanych przez Łatanego i Darleya[3], w których szansa udzielenia pomocy poszkodowanemu malała wraz ze wzrastającą liczba świadków zdarzenia. Przykładowo student dostający ataku padaczki otrzymywał pierwszą pomoc ze strony 85% samotnych obserwatorów, a jedynie w 31% przypadków, gdy obserwatorów było pięciu. Podobne wyniki uzyskano, gdy aranżowano sytuację wydobywającego się dymu z drzwi pokoju. Spośród samotnych świadków 75% ingerowało, natomiast przy liczbie trzech, interwencja następowała w 38% przypadków. Co ciekawe, gdy w grupie występowały dwie osoby poinstruowane, by zachować całkowitą apatię wobec zdarzenia, ingerencja trzeciej osoby następowała zaledwie w 10% przypadków.

Rola podobieństwa[edytuj]

Polityka stada działa tym silniej, im bardziej podobni do nas są świadkowie zdarzeń. To z tego prostego powodu w reklamach występują tzw. zwyczajni ludzie, mający imitować każdego innego przeciętnego "Kowalskiego" czy "Nowaka". Wykazali to jednoznacznie jeszcze w latach 60. XX wieku badacze z Columbia University[4], podrzucając przypadkowym przechodniom portfele z niewielką ilością pieniędzy oraz dokumentami właściciela i dodatkowo z listem, napisanym przez rzekomego pierwszego znalazcę - portfel więc miał być ponownie zagubionym. W pierwszej wersji list ów pisany był właśnie przez "zwyczajnego" człowieka, poprawnym językiem, tak, że autor wyglądał na przeciętnego Amerykanina - w tym przypadku 70% osób odsyłało portfel do właściciela, podobnie jak pierwszy znalazca. W drugiej wersji napisano list w taki sposób, iż odnosiło się wrażenie, że znalazca jest świeżo przybyłym do Ameryki cudzoziemcem i różni się bardzo od zwykłych Amerykanów - w takim wypadku portfel odsyłało jedynie 33% badanych.

Podobieństwo ma więc ogromne znaczenie i to nie tylko w polityce stada, ale i w innym formach manipulacji psychologicznej.

Polityka stada i wzrost liczby przestępstw[edytuj]

Wygląda na to, że polityka stada wyjaśnia takie przypadki jak znany szeroko Efekt Wertera, gdy w krótkim czasie po nagłośnieniu w mediach samobójstwa znanej osoby, wzrasta ogólny odsetek samobójców w społeczeństwie. Niektóre badania statystyczne pokazują nawet zależność wzrastającej liczby ofiar wypadków samochodowych i lotniczych, w krótkich okresach po nagłośnieniu sprawy samobójstwa sławnej osoby.

Wspomniane przed chwilą prawidłowości wykazał socjolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego, David Philips. Znalazł on również dowody podobnego naśladownictwa w przypadku morderstw, co prowadzi do prostego wniosku, że szeroko publikowane i komentowane akty przemocy, prowadzą w prostej linii do wzrostu liczby tych przestępstw w społeczeństwie. Jego badania pokazują nawet związek z relacjami mistrzostw świata wagi ciężkiej ze wzrostem liczby morderstw! W dodatku gdy w ostatecznym pojedynku czarnoskóry bokser zostawał pokonany, w ciągu najbliższych dziesięciu dni wzrastał odsetek ofiar wśród czarnoskórych obywateli i podobnie gdy miało to miejsce z białym bokserem.

Podsumowanie[edytuj]

  • Polityka stada oznacza, że bardzo często, nieświadomie reagujemy podobnie jak inni ludzie, obserwatorzy zdarzeń, sądząc, że zachowanie większości jest właściwe. Naśladownictwo w tym względzie dotyczy zarówno dzieci jak i dorosłych, w takich dziedzinach jak zakupy, datki dobroczynne, leczenie lęków, przemoc itp.
  • Polityka stada działa silniej, gdy ludzie odczuwają niepewność co do danej sytuacji oraz w przypadkach, gdy istnieje podobieństwo innych osób w tłumie/grupie.

Przypisy[edytuj]

  1. Journal of Personality and Social Psychology, Bandura, Grusec, Menlove, 1967
  2. Journal of Personality and Social Psychology, Craig, Prkachin, 1978
  3. Psychological Bulletin, Łatane, Nida, 1981
  4. Journal of Personality and Social Psychology, Hornsteing, Fisch, Holmes, 1968