Mentalizm/VI Wykrywanie kłamstwa

Z Wikibooks, biblioteki wolnych podręczników.

Im większe kłamstwo, tym ludzie łatwiej w nie uwierzą. Joseph Goebbels

Przykład kłamstwa: kłamstwo w obliczu Boga[edytuj]

Poranną medytację wypełniły nieznośne myśli o skradzionych pieniądzach. Nawet nie była to duża suma, może kilkaset złotych, z dwieście albo trzysta. To raczej sam fakt kradzieży, który jest pogwałceniem szóstego przykazania bożego, windował znaczenie tego wydarzenia w powszechnej świadomości zgromadzenia. Kucharki od świtu mogły plotkować w nieskończoność i debatować nad czystym złem, które to zabrało pieniądze przeznaczone na odnowienie starego, kruszącego się pomnika naszego patrona, św. Eliasza. Jak przypuszczałem, czyste zło w ich mniemaniu przybierało postać Michała. Ten jednak zabrał może dziesięć złotych, które w dodatku chciał przeznaczyć na cel znacznie szczytniejszy, niż remont starej rzeźby. 

Czekałem długo na godzinę, w której kościelny zwykle zjawiał się w kaplicy, klękał niezdarnie i maszerował wprost do zakrystii. Czasem zastanawiałem się, co on tam robi tak wcześnie, ale jakoś szczególnie mnie to nie interesowało. Miałem przeczucie, że to on maczał palce w kradzieży. Może chciał pogrążyć Michała? A może po prostu zgubiła go chciwość. Chciałem sprawdzić moją hipotezę jak najszybciej. 

Wkrótce ciszę tego miejsca zakłócił szum przesuwanych, wielkich drzwi i kościelny niezdarnie wgramolił się do kaplicy. Zamykał wrota bardzo powoli, by wydawały jak najsłabszy dźwięk, ale nic to nie pomagało. Dziś nie uklęknął jak zwykle, od razu ruszył w stronę zakrystii. Nie sądziłem, aby dostrzegł moją obecność w ciemnej alkowie, poświęconej archaniołowi Rafałowi. 

Ruszyłem za nim, gdy tylko zniknął w drzwiach zakrystii. Musiał być bardzo zdziwiony, pociągając głęboki łyk wina mszalnego prosto z butelki i widząc mnie wchodzącego do środka. Prawie się zakrztusił. Próbował coś mamrotać i tłumaczyć się, ale nim zdążył cokolwiek wybąkać, otworzyłem szafkę, wyjąłem szklankę, w której jeden z proboszczów dziwnym zwyczajem zbierał guziki, jakie regularnie wyrywał z szat liturgicznych, i nalałem sobie trochę wina, wyrywając mu butelkę z rąk. Jego wielkie oczy nie mogły pojąć, co się właśnie stało. Celowo zrobiłem ten trik. Nie chciałem, by jakieś zbędne emocje zakłóciły moją próbę wykrycia, czy kościelny okłamie mnie w sprawie kradzieży. Gdy zobaczył, że też piję sobie kwaśne, mszalne wino, jego poczucie winy z tego powodu powinno się zmniejszyć. Wytrąciło go to też trochę z równowagi, dzięki czemu miałem większe szanse, że popełni jakiś widoczny błąd, jeśli spróbuje mnie okłamać w sprawie kradzieży. 

- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - przerwałem milczenie tradycyjnym, chrześcijańskim powitaniem. 

- Na wieki wieków. - Odpowiedział automatycznie, wciąż nie kryjąc zdziwienia. Pociągnąłem kolejny łyk, opróżniając szklankę i nie spuszczając z niej wzroku dodałem:

- Dziękujemy ci Panie za te dary… - Po tych słowach wreszcie się ocknął, a jego twarz przybrała naturalny, rozluźniony wyraz. Wciąż jednak nie wiedział, co dalej robić. Stał jak zahipnotyzowany. 

- Krążą plotki, że byłeś w refektarzu tamtej nocy, gdy zniknęły pieniądze. - Kątem oka przyglądałem się jego reakcjom. Wziął głęboki oddech.

- Ja… - liczyłem na to, że będzie bardzo rozkojarzony po moim dziwnym zachowaniu i po prostu przyzna się. 

- Wiem, że Michał nie wziął tych pieniędzy. - Kontynuowałem. - Przełknął ślinę. Wydawało mi się, że rozszerzyły się jego źrenice, ale mogła to być reakcja na półmrok panujący w zakrystii. Zaczął też nerwowo mrugać. Nie był bardzo skory do słownej odpowiedzi, więc musiałem polegać na pozawerbalnej. - Uskładaliśmy prawie tysiąc złotych. Chcieliśmy odnowić pomnik świętego Eliasza i wspomóc biedne dzieciaki od „muminków”. - Skłamałem, by spróbować zwiększyć jego ewentualne poczucie winy. Zaraz po słowach “tysiąc złotych” zmarszczył brwi, jakby się zdziwił, ale już po chwili zakrył tę emocję uniesionymi brwiami zaskoczenia. Czyżby wiedział, ile tam naprawdę było pieniędzy? Czy może zaskoczony był tym, na co pieniądze miały być przeznaczone? Polałem sobie jeszcze trochę wina do szklanki i podałem mu butelkę, porozumiewawczo dając znać, żeby też się napił. Nie odmówił. Stał jednak dalej jak wryty.

- Gdybym tylko wiedział, kto to zrobił. Udałoby mi się to odwrócić. Jeśli przeor dowie się, że to ty ukradłeś pieniądze, na pewno zwolni cię z funkcji. Staniesz się pośmiewiskiem dla ludzi. - Nie miałem pojęcia, czy to on, ale warto było spróbować. Jego policzki zaróżowiły się delikatnie, być może czuł się winny albo po prostu alkohol zaczął działać. 

- Nie ojcze, ja tego nie ukradłem. - Wreszcie otrząsnął się i coś powiedział. Oddychał szybko, z czoła otarł rękawem kroplę potu. Prawie wylał trochę wina z butelki, czyniąc ten gest. 

- Nikt cię nie oskarża. Ja się tylko zastanawiam. - Widziałem, że silne emocje nim targają. Może alkohol sprawi, że się wygada? Jeśli to rzeczywiście on ukradł. Musiałem to przemyśleć. Opróżniłem jeszcze butelkę wina i wyszedłem z pustą na środek kaplicy, zostawiając kościelnego sam na sam ze sobą. Nie zwracałem uwagi na braci modlących się i wpatrujących we mnie, zmierzającego do wyjścia. Byłem zbyt zajęty myśleniem.

Kłamca czuje się winny[edytuj]

Jedną z powszechnych emocji, wywoływanych przez kłamanie, jest poczucie winy[1]. Z pewnością większość z nas zdaje sobie sprawę, jak wygląda poczucie winy. Tylko nielicznym osobom, cierpiącym na antyspołeczne zaburzenie osobowości, poczucie winy jest obce. Możemy je odczuwać, gdy zrobimy coś, godnego pogardy i pożałowania. Tyczy się to różnych zachowań, które nie są społecznie akceptowane. Ponieważ nasza kultura przywiązuje dużą wagę do zaufania i szczerości, kłamstwo znajduje się właśnie na liście tych rzeczy, które wywołują poczucie winy.  Większość czynów, przez które decydujemy się kłamać, także jest na liście spraw społecznie nieakceptowanych. Dlatego poczucie winy możemy odczuwać po popełnieniu czegoś oraz dodatkowo przy skłamaniu na ten temat. Te dwa rodzaje poczucia winy nie zawsze pojawiają się jednocześnie podczas kłamania. 

W pewnych przypadkach jednak nawet nieakceptowane społecznie czyny nie muszą przyczyniać się do wystąpienia poczucia winy. Ponieważ jesteśmy skonstruowani tak, że dążymy do ukarania sprawców niegodziwych czynów, możemy wręcz odczuwać satysfakcję, gdy np. okradniemy złodzieja. Jednocześnie jednak możemy czuć się winni, jeśli z tego powodu skłamiemy np. policji. Ekstremalnym przykładem jest bohater powieści Demony dobrego Dextera, znany też z popularnego serialu Dexter. Jest on seryjnym mordercą, ale ponieważ zabija tylko innych seryjnych morderców, większość ludzi odbiera go jako bohatera pozytywnego.

Samo poczucie winy, podobnie jak pozostałe emocje, które wiążą się z kłamaniem, pojawia się u różnych ludzi z różnym nasileniem. W niektórych przypadkach nie występuje w ogóle, w innych jest bardzo silne, przez co kłamiący nie kłamie efektywnie i mogą pojawić się u niego przecieki wskazujące jego kłamstwo. Bardzo silne poczucie winy dotyka poczucia własnej wartości, w związku z czym może być odczuwane jako wielki, psychologiczny ból. W takim przypadku istnieje szansa, że kłamiący przyzna się do oszustwa, by ten ból złagodzić. 

Kłamiąc pierwszy raz w jakiejś kwestii, niekoniecznie potrafimy oszacować przyszłą wielkość poczucia winy związanego z kłamstwem. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak bardzo źle będziemy się czuć, widząc np. osobę, która zostaje niesłusznie oskarżona przez nasze kłamstwo lub zamiast nas, ewentualnie słysząc wyrazy wdzięczności od kogoś okłamywanego. Po pewnym czasie utrzymywania kłamstwa wzrasta też potrzeba, by kłamać częściej i więcej, czego kłamiący nie zawsze są w stanie przewidzieć. U zdrowych ludzi takie sytuacje są źródłem poczucia winy. Tylko w niektórych przypadkach kłamca czerpie radość z okłamywania, ale tą emocją zajmiemy się trochę później. 

Warto odróżnić tutaj poczucie winy od wstydu, które są podobne, ale nie identyczne. Znajomość tej różnicy jest przydatna z punktu widzenia wykrywania kłamstwa. Poczucie winy pojawia się w sytuacjach, które nie wymagają oceny osób trzecich. Nikt nie musi wiedzieć o tym, co zrobiliśmy, prócz nas samych. To wystarczy, byśmy odczuwali poczucie winy. Z kolei w przypadku, gdy inni ludzie widzą nasze działania, może pojawić się wstyd. To z tego względu kłamiący odczuwając te dwie emocje, może być targany sprzecznymi motywami, kierującymi go do odmiennych zachowań. Poczucie winy będzie motorem chęci wyznania ukrywanej prawdy, lęk przed wstydem, czy po prosu chęć zaoszczędzenia go sobie, z kolei będzie powstrzymywać przed tym.  Wychowywanie wydaje się mieć znaczny wpływ na to, w jaki sposób odczuwamy wstyd oraz poczucie winy, aczkolwiek brakuje przekonujących dowodów na to, że wmawianie dzieciom, iż kłamstwo jest wielkim grzechem, zwiększa ich późniejsze poczucie winy w tej sferze. 

Podczas gdy poczucie winy związane z kłamaniem oraz wstyd zwykle wydają się być bardzo silne, u wielu ludzi nie pojawiają się w ogóle. Gdy mamy do czynienia z brakiem poczucia winy przy negatywnych czynach, jest to silna oznaka antyspołecznego zaburzenia osobowości, psychopatii. Nie jest to jednoznaczny, ostateczny symptom, więc profilaktycznie nigdy nie ulegaj pokusie, aby na tej podstawie wyrokować o tym czy ktoś jest psychopatą. Nie potwierdzono, czy symptom ten pojawia się wskutek specyficznego wychowania i przeżyć w dzieciństwie, czy też raczej ma charakter wrodzony. Prawdopodobnie, zgodnie z prawem Galtona, te dwie przyczyny są powiązane i wiele osób ma jakiś mały, dziedziczony potencjał zmniejszonego poczucia winy, który ujawnia się lub nie ujawnia dopiero jako efekt traumatycznych przeżyć z dzieciństwa lub tzw. czarnej pedagogiki. Pewnym jest natomiast, że kłamiący psychopata nie doświadcza uczuć, o których mówimy. Oszukując nie boi, się ani nie ma poczucia winy, dlatego nie można oczekiwać przecieków kłamstwa w tych emocjach u osób z antyspołecznym zaburzeniem osobowości. 

Najsilniejsze poczucie winy odczuwamy, kłamiąc osobom, które przynależą do naszych grup społecznych. Jednym z czynników, który spaja grupy są podobne systemy wartości. Oszukując ludzi, którzy wyznają inne od naszego systemy wartości, poczucie winy jest znacznie mniejsze. Podobnie oszukując ludzi, którzy uznawani są w naszej grupie społecznej jako osoby negatywne, np. krzywdzące, odczuwamy znacznie słabsze poczucie winy. Terrorysta, który wierzył, że działa w imię boga, nie będzie odczuwał winy, kłamiąc przed ludźmi, którzy go schwytali. 

Nawet w obrębie grup społecznych różnica w poglądach może stanowić warunek redukujący poziom poczucia winy. Mężczyzna okłamujący swoją partnerkę o romansie, może nie czuć się winny, jeśli jest ona w sprawach seksu oziębła i pruderyjna. 

Kłamca czuje się związany z grupą społeczną, do której przynależy, dlatego jego poczucie winy jest mniejsze, gdy oszukuje wroga. Złodzieje nie mają poczucia winy, gdy nie oszukują innych złodziei (patrz kodeks honorowy złodzieja), zamachowiec nie czuje się winny, próbując zabić polityka, szpieg bez skrupułów zwodzi obywateli szpiegowanego państwa. Okłamywanie przeciwnika, czy też osoby uznawanej za złą, jest moralnie akceptowane, dlatego odczuwamy mniejsze poczucie winy, oszukując ludzi o odmiennych od naszego systemach wartości. Co prawda w wielu przypadkach poczucie winy jest małe także wtedy, gdy okłamujemy nawet członków własnych grup społecznych o tych samych systemach wartości. Są to głównie kłamstwa altruistyczne. Wtedy oszustwo wydaje się też być usprawiedliwione, przez ewentualne szkody, jakie okłamywanemu mogłaby wyrządzić znajomość prawdy. Przykładów można doszukiwać się zwłaszcza w sztuce lekarskiej, żeby wspomnieć tylko o efekcie placebo, nawet jeśli problem ten tylko luźno powiązany jest z zagadnieniem kłamstwa. Także lekarze czy pielęgniarki, które okłamują pacjentów w dobrej wierze i z myślą o ich korzyściach, nie obarczają się poczuciem winy. 

Czasem, gdy ktoś sądzi, że okłamuje kogoś w dobrej wierze, może nie dostrzegać korzyści, jakie sam czerpie z kłamstwa. Są to jednak już bardzo specyficzne przypadki. Z naszego punktu widzenia, ponieważ interesuje nas głównie idea wykrywania kłamstw na podstawie obserwacji mowy ciała, musimy tylko pamiętać, że gdy kłamca jest przekonany, iż nie ponosi korzyści z kłamania, to prawdopodobnie nie odczuwa poczucia winy w związku z tym. Ma to zastosowanie także w usprawiedliwionych kłamstwach, które są całkowicie egoistyczne, np. w przypadku pokera. Blefujący pokerzyści nie odczuwają poczucia winy. 

Gdy kłamstwo nie ma żadnego usprawiedliwienia, istnieje największa szansa, że kłamca będzie odczuwać poczucie winy. Jeśli dodatkowo okłamywany odczuwa zaufanie do kłamcy, np. żyjąc w relacji, która upoważnia obie strony do szczerości, poczucie winy potęguje się. W tym przypadku okłamywany nie ma podstaw, by spodziewać się okłamania. Gdy kłamca uzyskuje to, co traci okłamywany lub ekwiwalent tego, jego poczucie winy powinno być większe. Jednakże nie będzie tak w przypadku, gdy obie strony kłamstwa nie mają wspólnych wartości lub nie przynależą do tej samej grupy społecznej.

W młodości paliłem marihuanę i nie odczuwałem najmniejszego poczucia winy z faktu ukrywania tego przed ojcem. Byłem przekonany o tym, że wiedza na temat tego narkotyku członków rodziny jest niewłaściwa i nie jest on tak szkodliwy, jak sądzili. To sprzeczne wartości. W dodatku mój ojciec przez całe lata palił tytoń i podobnie jak większość mężczyzn, zdarzało mu się nadużywać alkoholu, chociaż te dwie używki są bardziej szkodliwe niż marihuana[2]. Nie oznacza to, że marihuana jest nieszkodliwa. Przekonałem się osobiście, że może ona wywołać bardzo nieprzyjemne skutki zdrowotne, mogące kończyć się leczeniem psychiatrycznym. U nastolatków powoduje też trwałe uszkodzenia mózgu, ale u starszych osób, narażonych na demencję, prawdopodobnie poprawia pamięć.

W każdym razie ta forma hipokryzji ze strony rodzica jeszcze bardziej zmniejszała moje poczucie winy przy jego okłamywaniu. Z drugiej strony mama zawsze potępiała zarówno palenie tytoniu i nigdy się nie upijała, jednocześnie odnosiłem wrażenie, że jest wystarczająco otwarta na argumentację, by przyswoić kilka danych na temat szkodliwości marihuany. To sprawiało, że zawsze miałem małe poczucie winy, gdy ukrywałem ten fakt przed nią. 

Jednocześnie, choć nie zgadzam się z rodzicami w wielu kwestiach i mam sprzeczne systemy wartości, odczuwam do nich głęboki szacunek i wdzięczność za ich wkład w moją osobę i wychowanie. I chociaż nie miałem wielkiego poczucia winy, gdy oszukiwałem ich co do stosowanego przeze mnie w młodości narkotyku, gdy sprawa wyszła na jaw, było mi bardzo wstyd. Warto wiedzieć, że poczucie wstydu jest pewnym wskaźnikiem szacunku, odczuwanego do osób, wobec których się wstydzimy. W przypadku braku szacunku, dezaprobata takich ludzi wywołuje raczej naszą złość, czy lekceważenie.

Członkowie rodziny zazwyczaj są tymi ludźmi, których znamy najlepiej. Bliska znajomość, przynależność do najbliższych ludzi, to kolejny czynnik, który odpowiada za poziom odczuwanego przez nas poczucia winy. Gdy ofiary kłamstwa są nam anonimowe, raczej nie będziemy się poczuwać do winy, okłamując je. 

Złodziejaszek może nie czuć się winnym, gdy okłamuje supermarket, okradając go. Nie zna właścicieli, są mu nawet odlegli i obcy. Natomiast będzie miał pewne skrupuły, przed okradzeniem niewielkiego sklepiku, dającego utrzymanie rodzinie z dziećmi, których zna z widzenia, choć nigdy nie zamienił z nimi słowa. Kłamca ma gotowy zestaw wyjaśnień, które zwalniają go z poczucia winy za kłamstwo w stosunku do anonimowych osób. 

Istnieje pewna zależność między lękiem związanym z kłamstwem, a poczuciem winy. Czasem, gdy jakieś czynniki wpływają na umniejszenie naszego poczucia winy, jednocześnie zwiększają strach przed wykryciem kłamstwa. Przy usprawiedliwionym kłamstwie, możemy mieć mniejsze poczucie winy, ale jednocześnie często stawka jest duża więc mamy spore obawy przez przyłapaniem na oszustwie.  Z drugiej strony jest możliwe, że podobne rzeczy, które przyczyniają się do powiększenia poczucia winy, będą jednocześnie sprawiać, że strach przed wykryciem zmaleje. Możemy np. czuć wielkie poczucie winy, gdy oszukamy osobę, która nam ufała. Jednakże ponieważ wiemy, że nie spodziewała się ona kłamstwa z naszej strony, nasz lęk przed wykryciem będzie mniejszy. Te przykłady to skrajne przypadki, nie ma tutaj bardzo konkretnych, jednolitych reguł. Wszystko zależy od okoliczności kłamstwa, związanych zarówno z kłamcą jak i ofiarą kłamstwa. Wielu kłamców odczuwa zarówno strach przed wykryciem kłamstwa jak i poczucie winy z jego powodu, inni nie odczuwają żadnej z tych emocji. 

W rzadkich przypadkach ludzie celowo kłamią, oczekując silnego poczucia winy. Większość jednak woli unikać tego uczucia, gdyż jest nieprzyjemne. Dlatego jest ono źródłem motywacji do wyznania prawdy. Prowadzi też do  prób racjonalizacji i zmniejszenia tego poczucia. Kłamstwo usprawiedliwiamy np. wyolbrzymiając pozytywne znaczenie jego celu lub negatywne cechy okłamywanego, nadając mu cechy zemsty. 

Specyfika pewnych form kłamstwa w niektórych relacjach jest tak złożona, że trudno w to uwierzyć. Pewna część osób okłamywanych może w pewnych okolicznościach celowo unikać prawdy, nieświadomie uznając kłamstwo za łatwiejsze i prostsze do zaakceptowania. Osoby te, nawet wyczuwając prawdę kryjącą się za słowami i zachowaniem, nie będą jej świadomie dostrzegać, niejako wyprą ją ze świadomości. Matka słuchająca kolejnych kłamstw syna pijaka, który próbuje od niej wyłudzić pieniądze na alkohol za pomocą banalnych kłamstw, przywiązana do męża żona, która nie chce dostrzec prawdy za jego zapewnieniami o tym, że się zmieni i że uderzył ją ostatni raz. Ciekawym przykładem zupełnie innego typu są też kłamstwa w związku, związane z uczuciami. Tutaj często dwie strony wspierają się w drobnych oszustwach, np. w kwestii wyglądu czy charakteru.

Czasami osoba, która początkowo nie chce być okłamywana, po długim czasie zmienia zdanie, gdyż ciężar prawdy jest dla niej zbyt wielki. W każdym razie kłamca nie jest dobrym źródłem informacji o tym, czy ofiara jego blagi chce być oszukana. To dlatego, iż przekonanie o tym zmniejsza nieprzyjemne poczucie winy.  Kościelny w opisanym przeze mnie na początku modułu przykładzie odczuwał prawdopodobnie silne poczucie winy, o czym świadczy cała lista wskazówek behawioralnych, jakie od niego otrzymałem.

Jak reaguje autonomiczny układ nerwowy kłamcy?[edytuj]

Autonomiczny układ nerwowy (AUN) jest źródłem wiarygodnych wskazówek kłamstwa. To dlatego, że odczuwając emocje, układ ten reaguje automatycznie i bardzo trudno jest powstrzymać takie reakcje, jak zmiany w oddychaniu, pocenie się, przełykanie, rozszerzenie źrenic i inne zmiany na twarzy. 

AUN prawdopodobnie reaguje w ten sam sposób bez względu na rodzaj odczuwanej emocji. Obserwowalne zmiany są więc wskazówką intensywności emocji, niewiele mówią jednak o rodzaju tych uczuć. Przypuszcza się, że pewne subtelne różnice w reakcjach AUN mogą być odczytane np. wariografem, jako oznaki specyficznych emocji, jednak jest to mała praktyczna wiedza dla kogoś, kto tylko obserwuje mowę ciała bez dodatkowych przyrządów[3]. Wyjątek stanowią reakcje na strach i gniew, o czym za chwilę. Gdy jakaś osoba odczuwa silny strach, gniew, wstyd lub poczucie winy, jej oddech prawdopodobnie przyspieszy (może też wstrzymać oddech), zacznie przełykać ślinę i pocić się, co łatwo wyczuć węchem lub dostrzec.

Przyspieszony oddech oraz częstsze przełykanie są objawami, które łatwo udawać. Przeciętny kłamstwa jednak raczej nie zdaje sobie sprawy, że mógłby uwiarygodnić oszukiwane emocje w ten sposób i raczej rzadko ktoś to robi. Natomiast nie sposób udawać pocenia się. Pamiętam stary film ze Schwarzeneggerem, Pamięć absolutną, gdzie główny bohater od razu rozpoznał kłamstwo, gdy zauważył kropelkę potu spływającą po czole sprawcy. Oczywiście go zastrzelił.

AUN wywołuje kilka bardziej lub mniej wiarygodnych oznak napięcia emocjonalnego na twarzy. Do mniej wiarygodnych należy częstsze mruganie, które łatwo udawać. Bardziej wiarygodne są rozszerzone źrenice. Te zmiany w obrębie oczu mogą wskazywać na prawdziwie odczuwane podniecenie, gniew lub strach. Jako wskazówka kłamstwa mogą być rozpatrywane tylko z uwzględnieniem błędu Otella. Oznaką emocji, silnego smutku i niektórych form radości, są wiarygodne łzy. 

Twarz, szczególnie policzki, mogą rumienić się, blednąć lub pocić pod wpływem napięcia emocjonalnego. Moja dziewczyna Paulina w opisanym przykładzie kłamstwa odczuwała strach, przez co jej policzki zrobiły się blade (no chyba, że był to jej makijaż i umknęło to mojej uwadze). Kościelny z kolei zarumienił się, co może wskazywać na zakłopotanie, wstyd, gniew lub poczucie winy. Ewentualnie na alkohol, który rozszerza naczynia krwionośne, co czasem powoduje podobny efekt na twarzy. Zagniewany człowiek może też zblednąć, zwykle nie pojawiają się wtedy inne oznaki gniewu.

Sześć podstawowych emocji wyraża się na twarzach ludzi w ten sam sposób bez względu na kulturę, z której pochodzą. Istnieją tylko nieliczne wyjątki od tej reguły, a niektóre nowsze badania sugerują, że strach i obrzydzenie mogą być odcieniem jednej i tej samej emocji. W każdym razie emocje te wywołują autonomiczne reakcje układu nerwowego, jak pocenie się, czy rumieniec.

Analiza: Czy kościelny skłamał?[edytuj]

Na początku modułu przytoczyłem krótką historię z przykładowym kłamstwem. Głównym bohaterem był kościelny, którego spytałem bezpośrednio o to, czy nie wziął on przypadkiem pieniędzy ze zbiórki na remont pomnika. Z całą pewnością odczuwał on silne emocje z tym związane. Nie mam jednak pewności, jakie to emocje i czy rzeczywiście skłamał. Ponieważ stawka jest duża, chodzi o reputację kościelnego, zanim jednoznacznie go osądzę, muszę sprawdzić kłamstwo. Zrobię to w następnym module.

Podsumowanie[edytuj]

Gdy oszust mówi innej osobie nieprawdę, bardzo często odczuwa z tego powodu winę. To poczucie winy zależy od kilku czynników i jest większe, gdy:

  • okłamywany nie chce zostać okłamany,
  • ofiara nie czerpie korzyści z kłamstwa, tylko traci na nim,
  • kłamstwo nie ma żadnego moralnego usprawiedliwienia,
  • strony dzielą podobne systemy wartości,
  • kłamca dawno nie kłamał,
  • kłamca i okłamywany są w jakiejś relacji, np. znają się osobiście,
  • okłamywany nie jest uznawany przez kłamcę za osobę naiwną lub ten nie gardzi nią,
  • okłamywany nie ma najmniejszego powodu, by oczekiwać okłamania, wręcz jest zachęcany przez kłamcę do zaufania mu. 

Negatywne emocje prawdopodobnie są udawane, jeśli nie obserwujemy pocenia się, zmian w oddechu oraz zwiększonej liczby ruchów manipulowania. 

O odczuwanej złości świadczą uniesiony głos, głośniejsza, szybsza mowa oraz rumieniec lub zblednięcie. 

Następujące zmiany mogą stanowić wskazówki fałszu, ponieważ oznaczają one wzbudzenie emocji:

  1. Pocenie się.
  2. Rozszerzone źrenice.
  3. Rumieniec lub zblednięcie.
  4. Przyspieszone mruganie.
  5. Częstsze przełykanie.
  6. Zmiany w oddechu.

Bibliografia[edytuj]

  1. Ekman, Paul. Klamstwo i jego wykrywanie w biznesie, polityce, nalzenstwie. Wydawnictwo, 1997.
  2. Nutt, David, et al. "Development of a rational scale to assess the harm of drugs of potential misuse." The Lancet 369.9566 (2007): 1047-1053.
  3. Ekman, Paul, Robert W. Levenson, and Wallace V. Friesen. "Autonomic nervous system activity distinguishes among emotions." Science 221.4616 (1983): 1208-1210.