Mentalizm/VII Wykrywanie kłamstwa

Z Wikibooks, biblioteki wolnych podręczników.

Być wolnym, to móc nie kłamać. Albert Camus

Sprawdzanie kłamstwa[edytuj]

Nie wszystkie kłamstwa wychodzą na jaw, nie każde oszustwo będziesz w stanie wykryć. Wykrywanie kłamstwa na podstawie oznak behawioralnych to naprawdę trudna sztuka. Musisz więc zawsze pamiętać, że oceniając prawdomówność ryzykujesz popełnienie błędu przeoczenia, czyli uznania kłamcy za osobę szczerą lub błędu fałszywego alarmu, gdy osobę prawdomówną posądzisz o kłamanie. O ile jeszcze przy kłamstwach małej wagi, gdy konsekwencje popełnienia tych błędów są niewielkie, nie masz się czym przejmować, o tyle przy niektórych ocenach prawdomówności ryzykujesz wiele.

W poprzednim module opisałem sytuację, w której miałem okazję ocenić prawdomówność pewnego człowieka. Zastanawiałem się, czy skłamał on mówiąc, że nie ukradł pieniędzy. Gdybym uznał go za wiarygodnego, pieniądze prawdopodobnie by przepadły, ludzie zaangażowani w składkę czuliby się rozczarowani, a gromy mogłyby spaść na osobę niewinną, Michała. Dołożyłoby to chłopakowi dodatkowych nieszczęść do jego i tak już smutnego żywota. Michał nie wziął tych pieniędzy, oceniłem jego kłamstwo, a później jego prawdomówność. Był wiarygodny. 

Z drugiej strony, jeśli oskarżyłbym kościelnego o kradzież, a on nie byłby winny, ryzykowałbym, że kolejna niewinna osoba zbierze na siebie winę za kogoś innego. Pieniądze i tak byłyby nie odzyskane, ludzie niepocieszeni. Kwota kradzieży, o której mówimy, jest za mała, by sprawą zainteresowały się odpowiednie służby, ale na tyle duża, by sporo ludzi się przejęło. Wszystko w moich rękach. Aby ocenić prawdomówność kościelnego, muszę zrobić coś więcej. Muszę sprawdzić jego potencjalne kłamstwo znacznie dokładniej. Mogę to zrobić dzięki doświadczeniu i wiedzy takich ekspertów w wykrywania kłamstwa, jak Paul Ekman. Człowiek ten zajmował się zagadnieniami związanymi z mową ciała, szczególnie z ekspresjami mimicznymi, przez dobre kilka dekad. W wielu pomniejszych dziedzinach był pionierem i odkrywcą. 

Ekman w jednej ze swoich książek opracował pomocną listę kilkudziesięciu pytań, które można wykorzystać w celu lepszego określenia, czy ktoś naprawdę kłamie[1]. Pozwolę sobie wykorzystać część z tych pytań do sprawdzenia kłamstwa, o którym mowa.

Pytania o kłamstwo[edytuj]

  1. Czy kłamca miał czas, by przygotować się do kłamania? Nie miał, więc mam szansę na wskazówki fałszu. 
  2. Czy kłamca może spodziewać się łagodniejszego potraktowania, jeśli się przyzna? Niestety nie. Wbrew przykazaniu o miłości bliźniego, przeor prawdopodobnie zwolniłby go z pracy. Zwiększa to motywację kłamcy do wiarygodnego kłamania. 
  3. Czy kłamcę czeka dotkliwa kara za przyłapanie na kłamstwie? Z punktu widzenia kłamcy - tak. Kradzież, nawet drobna, przez społeczność byłaby odebrana bardzo negatywnie i kościelny o tym wiedział. Ułatwia to wykrycie kłamstwa, ponieważ zwiększa strach przed wykryciem. Jednocześnie też zwiększa ryzyko związane z błędem Otella, gdyż strach może wiązać się z obawą przed fałszywym posądzeniem o kłamstwo. Kościelny zdradzał oznaki silnych emocji, m.in. pocił się, a jego źrenice się powiększyły. Prawdopodobnie odczuwał strach i/lub poczucie winy. 
  4. Czy ofiara kłamstwa coś zyskuje na okłamaniu, czy jest to kłamstwo altruistyczne? Z pewnością nie. Zwiększa to poczucie winy sprawcy. Kościelny prawdopodobnie odczuwał silne poczucie winy.
  5. Czy ofiara ufa potencjalnemu kłamcy? Nie ufam, co oczywiście ułatwia mi wykrycie kłamstwa.
  6. Czy kłamca okłamywał już wcześniej z powodzeniem? Nie sądzę. Trochę ułatwia mi to zadanie. 
  7. Czy kłamca dzieli z ofiarą wartości? Zdecydowanie sytuacja miała miejsce w podobnym kręgu kulturowym, w obrębie specyficznego miejsca. Zwiększa to poczucie winy kłamiącego. 
  8. Czy ofiara jest anonimowa? Nie. Znowu upraszcza to moją ocenę, ponieważ kłamca ma szansę popełnić więcej błędów. 
  9. Czy ofiara zna kłamcę? Tak. Zmniejsza to ryzyko Brokawa, znowu ułatwiając mi ocenę. 
  10. Czy wykrywający kłamstwo musi ukrywać swoje podejrzenia? Nie miałem takiej potrzeby, więc mogłem skupić się na obserwacji mowy ciała potencjalnego kłamcy. Nawet wyraziłem bezpośrednio swoje podejrzenia. 
  11. Czy wykrywający kłamstwo ma jakieś informacje, których nie ma kłamca? Nic takiego nie przyszło mi do głowy. To kościelny zbierał pieniądze i to on schował je w refektarzu. W przypadku Michała mogłem zrobić tę sztuczkę i sprawdzić, czy on sam o tym wie, co było skuteczne. Tutaj to nie podziałałoby. 
  12. Czy ktoś inny wie, że ofiara jest okłamywana? Nie. Gdyby dodatkowa “widownia” brała w tym udział, ułatwiałoby mi to zadanie, ponieważ kłamca mógłby dodatkowo odczuwać radość okłamywania. 

Pytania o kłamcę[edytuj]

  1. Czy kłamca ma doświadczenie w kłamaniu? Nie sądzę. Tym lepiej dla mnie.
  2. Czy kłamca ma dobrą pamięć? Raczej nie. To utrudnia mu zachowanie spójności kłamstwa, zwłaszcza na dłuższą metę. 
  3. Czy kłamca jest dobrym mówcą? Prawie nic nie mówi. Nie ma więc wprawy i łatwiej go przejrzeć.
  4. Czy kłamca jest zawodowym aktorem? Nie, co najwyżej bierze udział w procesjach kościelnych. Nie potrafi więc dobrze udawać emocji. 
  5. Czy kłamca cierpi na antyspołeczne zaburzenie osobowości (psychopatia) lub jest naturalnym kłamcą? Wszystko temu przeczy. 

Pytania o wykrywającego kłamstwo[edytuj]

  1. Czy wykrywający ma reputację nieomylnego w wykrywaniu kłamstw? Raczej nie. W tym otoczeniu kłamstwa tego typu to rzadkość. To utrudnia zadanie, ponieważ kłamiący nie będzie tak bardzo bał się bycia wykrytym.
  2. Czy wykrywający ma reputację sprawiedliwego? Choć ocenianie samego siebie w takich kwestiach wydaje się być egotyczne, wydaje mi się, że uznawany jestem za osobę sprawiedliwą. Dzięki temu poczucie winy kłamiącego powinno być większe. 
  3. Czy wykrywający może coś zyskać z wykrycia kłamstwa? Najwyżej reputację, co marną jest dla mnie nagrodą, a raczej udręką. Gdybym mógł coś poważnego zyskać na wskazaniu kłamcy, mógłbym nieświadomie, wybiórczo interpretować jego zachowanie jako dowód na kłamanie. 
  4. Czy wykrywający kłamstwo jest pod wpływem silnym emocji? Nie. Nie da się ukryć, że zwykle pod wpływem emocji podejmujemy decyzje nieprzemyślane, często zgubne w skutkach. Ponieważ wykrywanie kłamstwa polega na dogłębnej analizie, nie jest dopuszczalnym próba oceny prawdomówności, jeśli umysł wykrywającego kłamstwo zajęty jest silnymi emocjami, a już szczególnie, jeśli te emocje są powiązane z kłamstwem.

Co więc dowiedziałem się sprawdzając kłamstwo? Po pierwsze, jako wykrywający, nie byłem podatny na popełnienie błędu fałszywego alarmu czy przeoczenia. Po drugie, kościelny, jako osoba podejrzana o kłamstwo, był raczej łatwy do przejrzenia. Nie był w stanie ukrywać i udawać emocji w sposób wiarygodny. Była duża szansa, że będzie odczuwał poczucie winy, czy to związane z kłamaniem, czy z innymi obawami. Rzeczywiście zaobserwowałem u niego sporo objawów poczucia winy lub innej, silnej emocji. Kościelny zaczął się pocić, jego źrenice się rozszerzyły, zaczął nerwowo mrugać oczami i przełknął ślinę, gdy posądziłem go bezpośrednio o kradzież i powiedziałem mu o prawdopodobnych konsekwencjach - utracie pracy. Mogłem założyć, że skłamał i tak naprawdę miał coś wspólnego z kradzieżą.

Wysunąłem więc hipotezę, że kościelny skłamał. To jednak nie koniec sprawy. Hipotezy należy sprawdzać, wykluczając inne możliwości. Kościelny dał mi znak, że się boi, gdy przełknął ślinę słysząc o przeorze. Wcale nie musiał odczuwać poczucia winy w związku z kłamaniem. Mógł też czuć się winny spożywania wina mszalnego. Prawdopodobnie robił to od dawna, tuż przed poranną mszą, w dodatku prosto z butelki. Pewnie odczuwał wstyd, gdy wszedłem do zakrystii i go na tym nakryłem. Musiałem więc przetestować tę możliwość lub dla bezpieczeństwa założyć, że kościelny mówił prawdę. Co prawda już na początku założyłem taką możliwość i próbowałem jej zapobiec, samemu łapiąc za butelkę. Niekoniecznie jednak musiało to być skutecznym zabiegiem. Jak potoczyły się sprawy?

Koniec kłamstwa w obliczu Boga[edytuj]

Gdy nastał wieczór, znalazłem chwilę czasu, którą planowałem wykorzystać na drugą rozmowę z kościelnym, tym razem trzeźwą. Powinien zjawić się w kaplicy jakiś czas po nieszporach. 

Przyszedł nieco później niż zwykle, co było raczej zrządzeniem losu. Tuż przed jego przybyciem jeden z nowicjuszy subtelnie dał mi znać, że mam telefon. To rzadkość, kto mógłby chcieć do mnie dzwonić? Nie była to mama, jak się należało spodziewać. Jedna z kucharek nerwowym głosem opowiedziała mi szybko ciekawą i trochę smutną historię. 

Tamtej nocy, jak stwierdziła, gdy zniknęły pieniądze z refektarza, ukradkiem zjawiła się ona w kuchni by połasować trochę. Wstydziła się bardzo tego swojego zwyczaju. Zapewniłem ją więc, że tę rozmowę potraktuję jak spowiedź i nikomu nie powiem. 

Gdy wychodziła, zauważyła wymykającego się z refektarza Michała, który akurat w szczytnym celu pożyczył sobie parę złotych na kredki dla wychowanków z ośrodka dla muminków. Widocznie w jego hierarchii wartości sprawianie radości chorym dzieciakom stało nieco wyżej, niż odnawianie brzydkich pomników dawno nie żyjących świętych. 

Kucharka wystraszyła się i zaglądnęła do refektarza, czy coś nie zniknęło. Nie było tam jednak nic cennego, jedynie parę mebli, stołków i trochę starych świeczników. Na stole leżał koszyk ze zbiórką. W obawie przed kradzieżą, zabrała koszyk i zamknęła w jednej z kuchennych szafek. Planowała o tym powiedzieć następnego dnia, lecz pech chciał, że odezwała się jej stara przypadłość, ból biodra. Skończyło się na wizycie u lekarza. Dopiero wieczorem następnego dnia znalazła czas, by zadzwonić i wyjaśnić sprawę. Jeszcze tego samego dnia przeprosiłem kościelnego za niesłuszne oskarżenia, jednocześnie zapewniając, że nikt nie dowie się o jego porannych drinkach. Obiecał poprawę. Mi to wystarczy.

Bibliografia[edytuj]

  1. Ekman, Paul. Klamstwo i jego wykrywanie w biznesie, polityce, nalzenstwie. Wydawnictwo, 1997.